Czy będzie dla kogo budować miasta przyszłości?
Opublikowano: 11/10/2018
Milion złoty brutto w popularnym teleturnieju pewnie wygrałby ktoś, kto wymieniłby po kolei wszystkie epoki geologiczne… Przypomnijmy najbliższą nam historię obejmującą czwartorzęd, czyli plejstocen i holocen. Okres ostatnich 11700 lat, nazywany holocenem, charakteryzował się stosunkowo stabilnymi warunkami klimatycznymi, chociaż występowały w nim również ocieplenia i ochłodzenia o różnej wielkości. Nasz gatunek zaistniał 190 tysięcy lat temu. Nasze życie ewoluowało podczas zimnego glacjału, ale potrafiliśmy się dostosować do ciepłych interglacjałów.
Był pewien okres w życiu ludzkości, który odzwierciedla jeden z filmów Juliusza Machulskiego. Wskutek jednego wydarzenia wyginęła połowa ludzkości, sami mężczyźni, więc strata ta może nie była spektakularna, ale z tego powinniśmy wyciągnąć wnioski.
Około 120 tysięcy lat temu poziom morza był wyższy w stosunku do dnia dzisiejszego o ok. 6-9 m. Homo Sapiens, żyjący na Żuławach, najpewniej nie przeżyłby bez łodzi, a być może nawet bez arki. Stężenie CO2 wynosiło ok. 280 p.p.m., ale w ciągu 5 tys. lat spadło do 180 p.p.m. (obecnie wynosi ponad 400 p.p.m.). Dlaczego spadało? Wskutek oziębiania się klimatu CO2 był z łatwością pochłaniany przez zimne wody na półkuli północnej. Bardziej natleniona atmosfera łatwiej się ochładzała. W ciągu 5 tys. lat temperatura spadła o ok. 5 C. Per analogia możemy chyba śmiało stwierdzić, że zachodziło zjawisko odwrotne niż obecnie, kiedy stężenie CO2 systematycznie rośnie.
Przez ok. 104 tysiące lat, do 11,6 tys. lat temu, trwała epoka lodowcowa. Od tamtej pory temperatura rosła w górę o ok. 4 C. Tak samo rosła koncentracja CO2 od 180 do 280 p.p.m. (oceany z powrotem go oddawały do atmosfery, która zaczęła się nagrzewać).
Udokumentowane dane jednoznacznie pokazują, że ewolucja klimatu to rzecz zupełnie normalna i zachodząca od milionów lat, ale…
Pod względem klimatologicznym Holocen trwał od 11,6 tys. lat temu do 1750 r. po narodzinach Chrystusa. Co się dzieje od roku 1750? To oczywiście okres preindustrialny, który zapoczątkował okres antropocenu, trwającego do dziś. Zmian klimatu jakie zaszły od tego czasu nie będziemy przytaczać, faktem jest, że takowe są i tym razem nie zajęło to 5 tys. lat…
Czeka nas gorąca przyszłość (właścicieli solariów pewnie to przeraża) – temperatura podniesie się o ok. 3-4 C. I w ty miejscu zadajmy sobie pytanie nawiązujące do tytułu: czy i jak ewolucja zwierząt (w tym Homo Sapiens) przystosuje się do zmian klimatu?
Dużą rolę odgrywać będzie metabolizm zwierząt, a ten preferuje gatunki mniejsze. A co z dużymi kręgowcami? Najbardziej zagrożone są gatunki duże, zwłaszcza zwierzęta stadne jak słonie, nosorożce, hipopotamy, żyrafy oraz samotne i stadne drapieżniki: niedźwiedzie, lwy, lamparty, jaguary, tygrysy oraz wilki, które potrzebują dużych przestrzeni, czyli rozległych siedlisk nienaruszonych przez naszą cywilizację.
Dzisiaj główną przyczyną wymierania gatunków są nadmierne polowania, eksploatacja siedlisk i zanieczyszczenie środowiska naturalnego. Ale za 50 lat to zmiany klimatyczne będą największym zagrożeniem dla zwierząt, kiedy lód arktyczny pozostanie tylko wspomnieniem. Niedźwiedzie polarne mogą być pierwszą ofiarą. Ekosystemy są ze sobą mocno powiązane.
Gatunki, które ewoluowały w przeszłości przystosowały się do częstych zmian klimatu, tyle, że miały na to tysiące lat. Zmiany były więc stosunkowo powolne. Dość alarmujące szacunki mówią o 15-37% gatunków roślin i zwierząt, które mogą wyginąć na skutek ocieplenia. Natura może nie nadążyć za zmianą klimatu, co może mieć fatalne skutki dla przetrwania wielu gatunków roślin i zwierząt. My jako ludzie nie będziemy mieć tyle czasu. Czy mamy w sobie wystarczająco moralności, aby proces ten zatrzymać, aby kiedyś miasta przyszłości nie straszyły pustostanami…
Osoba do kontaktu
Robert Lampka
Kierownik Zespołu OCHRONA ZIEMI I ADAPTACJA DO ZMIAN KLIMATU